Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reżyser Jakub Michalczuk: Tworzę filmy z szacunkiem dla siebie i widza [WIDEO]

Barbara Galas
Barbara Galas
Wideo
od 16 lat
Z Jakubem Michalczukiem, reżyserem filmu „Miało Cię nie być”, rozmawia podczas Spotkań Filmowych „Północ-Południe” w Rzeszowie Adam Głaczyński, dyrektor Spotkań

Dlaczego zdecydowałeś się opowiedzieć o relacjach między ojcem a córką oraz podjąć temat trudnej sytuacji, jaką jest wcześniejsza ciąża i ewentualna aborcja?

Pragnę rozwiać wątpliwości odnośnie do aborcji. Ani przez chwilę o tym nie chciałem opowiadać. Jako mężczyzna uważam, że jestem ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać na ten temat. Problem aborcji jest w tym filmie symbolem dla innych trudnych tematów tabu w naszym kraju. Tematów, które dzielą społeczeństwo i które oddalają nas od siebie przez ideologie, przekonania i budującą się w ostatnich latach nienawiść różnych grup społecznych, politycznych. Docieramy do momentu, w którym brakuje nam miejsca i sposobu, by porozmawiać z najbliższymi o sprawach istotnych. Ten temat wkrada się w życie naszych bohaterów, poddając ich próbie po czasie i wymuszając siłowy reset ich relacji.

Opowiadasz w tym filmie o fascynującej podróży do siebie dwóch zagubionych dusz - ojca i córki, którzy zerwali więzi i znaleźli się w trudnej sytuacji, przestając się ze sobą komunikować. Nagle, pod wpływem bardzo trudnego problemu, odnajdują się na nowo. To paradoksalne, że taka sytuacja może naprawić relacje.

To historia budowania relacji na nowo. Bo miłość tam była zawsze i chęci też były, tylko nikt nie potrafił ze sobą właściwie porozmawiać - ani rodzic, ani dziecko. Ta niecodzienna droga, którą przechodzą bohaterowie, jest właśnie o tych intencjach, ale także o braku umiejętności rozwiązywania problemów i nazwania tego, co naprawdę się czuje. Ta droga pomaga zrozumieć nie tylko siebie nawzajem, ale też zrozumieć samych siebie.

Reżyser Jakub Michalczuk: Tworzę filmy z szacunkiem dla siebie i widza [WIDEO]
Karina Lempkowska

Wybrałeś kapitalną parę głównych bohaterów i też rzadki przypadek w kinie, że ojciec i córka, w życiu także spokrewnieni, grają główne role. Jesteś, zdaje się, trzecim reżyserem, który wykorzystuje taką relację w swoim filmie. Słowo „wykorzystuje” jest tu użyte w pozytywnym kontekście.

To nie było zaplanowane. Tak naprawdę bardzo bałem się tego procesu castingu młodej aktorki, która miałaby bardzo duży ciężar do zagrania w tej roli. Obok samego wyzwania aktorskiego pojawił się też ciężar relacji z doświadczonym aktorem, co mogło być bardzo onieśmielające dla nastolatki. Stąd pomysł na znalezienie prawdziwej rodzinnej relacji aktorskiej i przeniesienie jej na ekran. Korzystając z plotkarskich portali, zacząłem szukać aktorów mających córki w odpowiednim wieku. To właśnie wtedy natknąłem się na Sonię i dzień później spotkaliśmy się, bo akurat była w Warszawie. Po minucie wiedziałem, że to jest ona.

Trafność wyboru była znakomita, bo Sonia okazała się niezwykle utalentowaną aktorką, świetnie radzącą sobie z wieloma scenami intymnymi i subtelnością, co robi absolutnie profesjonalnie.

Chciałbym podkreślić, że rola przypadła Soni nie ze względu na jej nazwisko Szyc, lecz dzięki jej umiejętnościom aktorskim. Na pierwszym spotkaniu zagraliśmy kilka scen, miała niewiele czasu na przygotowania i okazało się, że ma wrodzony talent.

Geny?

To prawda, genów nie sposób oszukać, a Sonia wspaniale sobie poradziła. Od samego początku nie miałem wątpliwości, że świetnie sprosta temu aktorskiemu zadaniu.

Trzeba otoczyć opieką tak młodą aktorkę, zwłaszcza, gdy gra tak trudną rolę.

Z Sonią nawiązaliśmy dobry kontakt i od samego początku utrzymywaliśmy bardzo szczerą i przyjacielską relację. Ona zaufała mi, ja zaś otoczyłem ją ciepłem, ale też wsparciem całej ekipy. Od początku koncepcja doboru ekipy była taka, by była to grupa kameralna, wręcz rodzinna. Dzięki temu atmosfera twórcza tego filmu była wyjątkowa i to też mam wrażenie przeniosło się na ekran.

Jesteś twórcą filmu „Teściowie”, który odniósł wielki sukces, zarówno artystyczny, jak i komercyjny, co w polskim kinie nie zdarza się często. Twój drugi film także skupia się na relacjach rodzinnych. Jak czujesz się jako reżyser, który za pomocą debiutu wyznaczył sobie taką wysoką poprzeczkę?

Reżyser Jakub Michalczuk: Tworzę filmy z szacunkiem dla siebie i widza [WIDEO]
Karina Lempkowska

Moje cele wyznaczyłem sobie jeszcze przed rozpoczęciem pracy nad filmami. Ważne dla mnie jest tworzenie filmów z szacunkiem zarówno dla siebie, jak i dla widza. To, że „Teściowie” spotkali się z uznaniem i zdobyli tak szerokie grono miłośników, jest dla mnie niezwykle miłe. Nie stresuję się tym co ludzie powiedzą, bo podobnie jak przy „Teściach”, tak i teraz dostarczam widzom coś osobistego - refleksje, obserwacje z mojej perspektywy. Choć jest nieco mniej humoru i satyry, to i tak starałem się przekazywać elementy śmieszne i wzruszające w obrębie relacji rodzinnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Reżyser Jakub Michalczuk: Tworzę filmy z szacunkiem dla siebie i widza [WIDEO] - Nowiny

Wróć na lezajsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto